sobota, 22 lipca 2017

BLUESinterview I The Missing Part

     W rezonansie kojących kropel upajam się taktem zaokiennej historii. Po chwili jednak żegnam taflę jednobarwnego wymiaru i postanawiam wyzbyć się rozmytych, bezkształtnych, kontrolowanych partii harmonijnego systemu mojej emocjonalności. Świadomość momentu podsuwa mi pod nos coś, co nadało ich istnieniu pełni. I znów. Zamykam się pod pierzynową warstwą swej wieczornej niezależności. Próbuję drgnąć kanałami myślowymi, które rozstrojone niczym odgłos chrapanej opowieści zza ścian, inwazyjnie kreują rezonansowe wypustki w obłęd nocnych fasad. Budynki rozgrzebanych łóż. Strzegą mej obecności. Bladość odbita w ciemni puchowego jaśka wiruje zziębniętym wzrokiem na pożyczone światła. Dynamiczna melodia ruchów. Zgrabną  inwencją  splecionych  fraz  poluję na zagubioną część, brakujący element. Ukaże się. Partia melodycznych okruchów. Dwóch.
     The Missing Part. Duet błękitnych przełomów, powstały z głosu bieszczadzkiej duszy Natalii Kwiatkowskiej i gitarowego serca Roberta Kapkowskiego. Współbrzmienie tego akustycznego duetu uwolniło we mnie pozytyw bluesowej mocy i nastroiło pewien majowy wieczór podczas koncertu "Pod Orłem".


     Ona - kobieta o kwiecistym głosie, wnętrzu i wrażliwości. Artystka, która kilka lat temu na dobre uwarunkowała swój pobyt na polskiej scenie muzycznej, głównie bluesowej. On - pozytywnie pokręcona, ekscentryczna osobowość, której aktualny stan instrumentalny był tylko kolejną możliwością. Mimo to odnalazł w tym 'plumkaniu' życiowego druha. Połączył ich utwór "Little Wing" Jimiego Hendrixa, dzięki któremu wyznaczali wspólną ścieżkę pod skrzydłami krakowskich jam session. A co było wcześniej?

     Dzieciństwo Natalii to w romantycznym skrócie bieszczadzka otoczka przeplatana regionalnymi melodiami. Mama wokalistki karmiła ją magicznymi porcjami pieśni rosyjskich i poezji śpiewanej, a w późniejszym okresie była wokalną kompanką w wykonywaniu pieśni łemkowskich i ukraińskich. Natalia z rodzinnej Cisnej udała się do Krosna w celu kontynuacji nauczania w liceum. Oświatówkę połączyła wówczas z roczną przygodą w szkole wokalno-aktorskiej. Lecz dopiero na studiach w Krakowie jej świat przewrócił się do góry nogami. W tym czasie rozpoczęła się też przygoda Natalii z jam session w krakowskim klubie Ptasiek - gdzie poznała go.
     Go - czyli Roberta, którego każdy muzyczny krok wyznacza szerokie spektrum metod oraz możliwości. Gdy spytałam skąd wytrzasnął koncept na gitarę, odparł - gdyż ten na bębny nie wypalił. Zaczęło się od krótkotrwałej przygody z  klawiszami w podstawówce. Nie była to jednak udana próba. Młody Kapkowski nie przestawał szukać, dalej brnął w muzykę, stawiając na  bębny właśnie. Mimo sprzeciwu rodziców, którzy tłumaczyli swoje postanowienie troską o słuch syna, nieustannie ciągnęło go do perkusji. Wymarzone instrumentalne drogi Roberta się nie zeszły, więc padło na gitarę. Po trzech lekcjach stwierdził, że to nie dla niego. A po rocznej przerwie powrócił do sześciostrunowej piękności i jako samouk kształtował swoją muzyczną postawę i gusta. -W moim życiu było wiele pomysłów, ale cieszę się, że to właśnie ten z  gitarą w roli głównej spełnił się samoistnie. -Robert pobierał 'kolejne lekcje od losu', aż w końcu ten los, o którym melodycznie wypowiada się na płycie, mianował go gitarzystą.
     I to właśnie ta szeroko pojęta sfera sztuki, jaką jest muzyka, nadała kształt tej znajomości.

     Team Kwiatkowska&Kapkowski jest jeszcze świeżynką, mimo iż działają już ładnych parę wiosen. W tym roku, to właśnie debiutancka płyta dostarczyła im serię wiecznie nadciągających odbiorców. Więc jak rysuje się historia tego krążka, owej brakującej części? 

     Wyłączna sugestia wydania płyty stanowiła kombinację losowych zdarzeń. -The Missing Part powstało dla przyjemności, jako odskocznia od Cheap Tobacco - wspomina Natalia - żadne z nas zupełnie nie zastanawiało się nad nagraniem płyty. Los jednak chciał inaczej - czyli pobierając kolejną 'kolejną lekcję od losu', wysłuchali pewnej osoby, która jakiś czas temu zjawiła się na ich szlaku. Marcin Musiał uznał za grzech nieposiadanie tego elementu i zdeterminowany przez dwa lata się im przypominał, aż w końcu, ku uciesze obu stron, marzenia się urzeczywistniły.
      Snując opuszkiem po biało-czarnej okładce, dopadają mnie następne skojarzenia. Fikuśna, a zarazem wysublimowana grafika obnaża dwa oblicza. Dwie połówki złączone gryfem gitary. Czy można doszukać się w tym konkretnej analogii, pewnej metaforyczności? -Chyba najlepiej powiedzieć, że połączyła nas muzyka. Grafika również jest nawiązaniem do naszej nazwy. A gryf gitary - to muzyczny symbol, stanowiący piękne dopełnienie - wyznaje artystka.

     Co tak naprawdę gra im w duszy? Wychodzę z przekonania, że mają wiele ukrytych twarzy, a ich wnętrze składa się z rytmicznej układanki. Czy to właśnie, zupełnie różniąca się od pozostałych, zaginiona cząstka scaliła ten duet? Mocne, niemalże rockowe brzmieniowo Cheap Tobacco ideowo kontrastuje z delikatną akustyką The Missing Part. Jak rozgryźć ten dylemat - co jest bliższe ich sercom?

     Natalia: Wszystko! :)

     Robert, dołączając się do powyższej wypowiedzi koleżanki, tłumaczy, że jest świadomy tego miszmaszu, w którym tkwią, ale dostrzega jego główną zaletę, jaką jest fakt, że są niczym nieograniczeni, a w swojej twórczości wyzwalają pełną wolność gatunkową. -Nikt nam niczego nie narzuca, nie trzymamy się jednej określonej stylistyki. Gramy z intencją, by przekazać odbiorcom pewną treść, niezależnie od tego, w jakiej formie ją przedstawimy. Nikt nie założy nam kajdanek.
    Ta rozbieżność wynika też z odmiennych gustów muzycznych poszczególnych członków zespołu. O ile Robert z Natalią nadają na podobnych falach wrażliwości, w Cheap Tobacco bywa różnie. I o ile Robert przyznaje się ostatnio do szperania w cięższych, rockowo-metalowych i elektronicznych zakamarkach, Natalia pozostaje, jak wymyślił gitarzysta "jazzującym zajączkiem". -Nigdy nie chcieliśmy być zamknięci w jednym gatunku i nigdy nie zastanawialiśmy się jak określić to, co tworzymy, po prostu działamy i to naturalnie nas oddaje, może właśnie dlatego jest szczere, nasze. W głębi duszy tęsknię nieco za delikatniejszymi brzmieniami, chociaż zespół daje mi ogromną energię, żywiołowość, której z kolei w duecie jest mniej. To wszystko się uzupełnia i dlatego mamy cały wachlarz możliwości.
     Jedną frazą balansowanie i przełomowość to ich sposób na muzykę.

     Odwołując się do mocy kawałów o parze muzyków poszukujących swojego kąta, których kwiatki już dawno zwiędły, a lodówki świecą pustkami, urozmaicam swój zasób informacji o to, w jaki sposób funkcjonuje artysta pokroju Kwiatkowska/Kapkowski.

     -Poza muzyką (koncertami, sesjami nagraniowymi, tworzeniem, próbami) nasze życie to przede wszystkim jazda samochodem i pokonywanie tysięcy kilometrów oraz praca organizacyjna (managerska i logistyczna). Ponieważ wszystko robimy sami, zajmuje nam to właściwie cały czas jaki posiadamy i niewiele zostaje na cokolwiek innego - wyjaśniają.
     Gdyby nie muzyka to..? Pewnie sport! - Robert na pierwszy ogień - Zająłbym się jakąś dyscypliną sportu, tak jak robiłem to przed wkroczeniem w świat muzyki. Staram się jakoś połączyć te dwie pasje. Zawsze próbowałem robić tak, aby na rzeczach, które sprawiają mi przyjemność spędzać jak najwięcej czasu. - A Natalia? -Gdyby nie muzyka, to zamieszkałabym w lesie albo na wsi, miała swój ogródek z warzywami i mnóstwo kwiatów. Psa, kota i właściwie nic więcej do szczęścia nie byłoby mi potrzebne. Siedziałabym godzinami w bujanym fotelu i piła herbatę. Albo wzięłabym plecak i jechała przed siebie bez bliżej określonego celu....właściwie w obu tych przypadkach towarzyszyłaby mi gitara, więc chyba nie ucieknę od tej muzyki.

     Z ich koncertowej prezentacji wywnioskowałam, że wspólnie tkwią w melodyczno-sympatycznej symbiozie. Konfrontując moje dziennikarskie domniemania, poznaję historię duetu. Odnosząc się do powyższych frazesów: w Krakowie, podczas jednego z jam session, on zapytał ją czy kojarzy "Little Wing" J. Hendrixa. Jak twierdzi wokalistka, akurat to była jedna z niewielu piosenek, które wtedy znała, więc postanowili ją zagrać wspólnie. I tak już zostało. Przez rok wykonywali ją na każdym jamie. 

     Wnikając w temat współistnienia duetu, dowiaduję się dalszych procesów, które wywarły znaczący wpływ na ich sceniczną 'kontaktowość'.  -Ze względu na to, że znamy się dość długo, myślę, że dobrze czujemy się w swoim towarzystwie i na scenie przede wszystkim. Przyjemnie jest się razem powygłupiać i pobawić trochę naszą muzyką, jak również połączyć się w powadze utworu (co świadczy o podobieństwie naszych wrażliwości). Muzyka Roberta ma źródło w nim samym, w jego emocjach. Dostrzegam w nim ponadprzeciętną szczerość i honor. - opowiada Natalia. -Wydaje mi się, że to jakoś tak od początku 'zażarło' i momentalnie potrafiliśmy dojść do porozumienia. Wystarczyło coś zagrać i wpadaliśmy na podobne lub identyczne pomysły. I z pewnością nasze wrażliwości na to oddziałują -kontynuuje gitarzysta.
     -Lubimy smutne piosenki - z humorystycznym akcentem wtrąca Natalia. Lecz, jak stwierdza Robert, który podczas swej muzycznej kariery miał przyjemność współpracować z wieloma muzykami - nigdy z nikim nie udało mu się wytworzyć tego co z Natalią. Mówi o niej 'piękna kobieta o pięknej duszy, wulkan emocji', ceni za naturalność i spontaniczność, niepowtarzalny charakter oraz temperament. I, co podkreśla, cieszy się, że dwie takie istotki mogły się na tym świecie spotkać.

          Wytworzone między nimi porozumienie koncertowych energii, sprawia, że są unikatowi w odbiorze. Spoglądając na tę błękitnie nakręconą dwójkę, odczuwasz etapy przenikania ich wrażliwości i uderzania w twój pogląd na muzykę. Możesz słuchać, patrzeć, możesz pełnym zestawem swych narządów pochłonąć tę opowieść. Każdą emocję, dźwięk i słowo niczym piankę z filiżanki kawy spić, tak delikatną, na której dnie czeka gorzki, blady, ziarnisty deszcz przekazu. Jednak w ich brzmieniu nawet rozpaczliwą aurę przesłania zalążek nadziei. Mimo wszystko wypełniona luka nie domyka w pełni tej historii...


"... patrząc w gałęzie
schronienie przed deszczem
wiem tylko jedno -
brakuje Cię jeszcze ..."

*ZA CICHO (N.Kwiatkowska / R.Kapkowski)
 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz