
Jak zakochałam się w ojcu chrzestnym bluesa? Trzy lata temu, na początku gimnazjum, zaczęłam interesować się bluesem na poważnie i chłonąć jego dźwięczno-emocjonalną istotę. W skutek tego muzycznego uzależnienia, podczas Gdynia Blues Festival, zajrzałam do stoiska z winylami (addict!). Szukam, wypatruję. Wodzę swym bluesowym okiem. Mam. Okładka. Kubek, słoma i wystający z niego słup z jedynką (bo krążki były dwa). Czytam: Muddy Waters Blues Band, Live at Jazz Jamboree '76, The Warsaw Session (PolJazz, 1976). To przecież Muddy Waters! Tak, ten Muddy Waters... Muszę ją mieć. Już jest. Moja. Wracam do domu i odpalam Denonka. Pierwsza płyta, strona B. Kręci się, kręci i... Baby Please Don't Go rozwiewa moje wątpliwości - Muddy jest wykonawcą, bluesmanem, który wzbudza we mnie dreszcz. Może nie ten sam co B.B. czy Clapton. Każdy z nich w inny sposób gra bluesa na moich uczuciach. Waters dodaje mi mocy. Blues power. W odpowiedzi na pierwszy utwór szepczę: "Nie odejdę, nigdy nie odejdę, Muddy". I tak zostaję w stanie wieczornego bluesa i słucham. Dziesięć lat wcześniej od Live at... ukazała się płyta Down on Stovall's Plantation (Lilith Records, 1966), która również zawitała na talerzu mojego gramofonu, jak i Muddy "Mississippi" Waters Live (Blue Sky Records, 1979). Muzyka, teksty Watersa opierały się, jak to blues - na życiu. Na pracy. Na muzyce. Na miłości. W utworze Forty Days and Forty Nights Waters wyśpiewuje swą tęsknotę za ukochaną, która odeszła.
Szukam jej co chwilę
Jak ślepy w ciemności
Miłość może uczynić z biedaka bogacza
Albo złamać jego serce, nie wiem które...
Często to tłem jego kompozycji jest prośba, nieustanne błaganie, by wróciła. W Mannish Boy usprawiedliwia się: Jestem facetem, jestem urodzony by kochać. A ja kocham ten trafiający w sedno blues Delty. W wykonaniu Watersa jest po prostu ubarwiony miłością.
A teraz krótka notka biograficzna legendy. Jak już wspomniałam, Muddy naprawdę nazywał się McKinley Morganfield. Okres jego bluesowego życia przypada na lata (jak twierdził artysta) 1915-1983, chociaż oficjalna wersja przedstawia rok narodzin na 1913. Również miejsca narodzin są dwa. Ale nie będziemy na ten temat polemizować. W każdym razie faktem jest, że pierwszego nagrania dokonał w 1941 na plantacji w Delcie Mississippi dla Biblioteki Kongresu. Później przeprowadził się do Chicago, gdzie tworzył rodzaj bluesa odpowiadającego nazwie tego miejsca. Zmienił gitarę akustyczną na elektryczną, a do zespołu dodał sekcję rytmiczną oraz harmonijkę ustną. Jego kontrabasista, Willie Dixon (który jest dla mnie równie ważną legendą) był autorem tekstów wielu piosenek Watersa. W 1980 roku Muddy został wprowadzony do Blues Hall of Fame (stworzone przez Blues Fundation w tym samym roku), czyli panteonu sław honorującego osoby, które wniosły znaczący wkład w rozwój muzyki bluesowej, wykonywały, nagrywały lub dokumentowały muzykę tego gatunku. W '87 również do Rock Hall of Fame. Nagrał ponad 40 albumów!
Muddy Waters jest przedstawicielem bluesa chicagowskiego i bluesa Delty. Obok B.B. Kinga, uznawany jest za ojca chrzestnego białego bluesa, czyli blues rocka. Jest legendą. Dołączam go do gwiazd na głębokim, czarnym, bluesowym niebie. /mbluedrag
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz